Esme:
- Edward! - mój przyszywany syn wchodził do salonu. Podbiegłam do niego, by go uściskać. Tęskniłam za nim. Przecież tak dawno go nie widziałam! Nie spodziewałam się jednak jego reakcji.
- Mamo...- odezwał się - zostaw mnie! - po tych słowach odepchnął mnie z wampirzą siłą. Uderzyłam w sąsiednią ścianę i stłukłam wiszący na niej obraz. Muszę przyznać, zabolało mnie to.
Upadając, zobaczyłam, że Jasper i Emmet trzymają Carlisle'a, który chciał się rzucić na Edwarda.
- Kochanie, zostaw go - krzyknęłam - to nie jego wina!
- Esme, nie pozwolę, aby stała ci się krzywda - odpowiedział mój rozwścieczony maż. Nadal nie mógł się ruszyć ze względu na mocny uścisk moich synów.
- Uh, nie róbmy z tego wielkiej awantury! - Carlisle zgorszony patrzył na miedzianowłosego.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał. Dopiero teraz zauważyliśmy, że Edward ma czerwone oczy.
Znaczyło to tylko jedno : mój syn zabił niewinnego człowieka.
Znaczyło to tylko jedno : mój syn zabił niewinnego człowieka.
- Boże! - krzyknęła Alice.
- Edwardzie, co ty zrobiłeś?- rzekł Carlisle. Nie zauważyłam nawet, kiedy puścili go moi synowie. Był załamany.
- Nic! - rzekł, Edward normalnym tonem. Bez słowa minął nas i poszedł wolnym krokiem do swojego pokoju.
W tym czasie podszedł do mnie Carlisle i pomógł wstać.
- Nie martw się - rzekł - kupimy nowy obraz.
- Tu nie chodzi o obraz! Zobacz, co się stało z naszym synem! - wybuchłam i zaniosłam się płaczem. Carlisle nadal uważał to za dar, ponieważ żaden wampir z wyjątkiem mnie nie potrafił płakać. Z tą jednak różnicą, że z oczu zamiast łez leciały mi krople krwi. Wyglądało to groźnie, lecz mój ukochany nazwał to kiedyś uroczym.
Alice z Rosalie, które wcześniej stały koło kominka i ogrzewały się, podeszły i przytuliły mnie, cały czas szepcząc mi do ucha "Nie martw się Mamo, my cię kochamy". To było takie urocze. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu,które nie biło już od dziewięćdziesięciu lat.
Nagle usłyszałam odgłos trzaskanych drzwi. To Edward wychodził ze swojego pokoju. Zobaczyłam go schodzącego po schodach do salonu. W reku trzymał dużą torbę.Na pewno miał w niej ubrania. Sądząc po jego minie, nie był zadowolony naszą obecnością.
- Edward, do cholery, co się z tobą dzieje?! Nie było cię tydzień w domu, wpadasz tu jak burza, wyżywasz się na mamie, wypiłeś krew człowieka! Jak mogłeś?- krzyknęła Rosalie - A tak w ogóle, to po co ci ta torba? Nie mów, że jedziesz do Belli!
- Jakiej znowu Belli?! - zapytałam. Wiedziałam, że Edwardowi podoba się kilka dziewczyn ze szkoły, sam mi o tym mówił, ale myślałam że mój syn jest na tyle dojrzałym stulatkiem, by nie wiązać się ze śmiertelniczką. To przysporzyłoby nam wiele problemów, takich jak wyjawienie prawdy o naszej rodzinie.
- Bella to dziewczyna Edwarda. I tak, jest śmiertelniczką - odezwała się Alice.
- Synu, co ty zrobiłeś?- zapytał rozwścieczony Carlisle - Możesz przecież zrobić krzywdę tej dziewczynie!
Nagle to do mnie dotarło.
- Czy ty... czy ty zabiłeś człowieka? - te słowa nie chciały przejść mi przez gardło. To było straszne przeżycie.
Już od kilkudziesięciu lat nie zabijaliśmy ludzi na rzecz zwierząt. To Carlisle wymyślił tę "dietę"niedługo po swojej przemianie, ponieważ nie zamierzał pozbawiać rodzinom swoich bliskich.
Na początku zdarzały się jednak problemy, ale umieliśmy sobie z nimi poradzić i dążyliśmy do umacniania więzi naszej rodziny. A teraz to wszystko zostało wystawione na wielką próbę.
Edward stał nadal bez ruchu i patrzył na mnie wzrokiem pozbawionym żadnych uczuć, bez wyrazu.
- No powiedz mi, co zrobiłeś! - powiedziałam.
- Nic, mamo...
- Jak to nic? To dlaczego twoje oczy są czerwone?
- Nieważne. Wyprowadzam się.
- Jak to? Dlaczego? Czemu mi to robisz?
- Muszę, nie mogę już dłużej z wami mieszkać. Nie smuć się, nie zostaniesz sama, masz jeszcze czworo dzieci - rzekł i uśmiechnął się.
- Nie bądź bezczelny - odezwał się Jasper - nie widzisz, co robisz z mamą? Jak to na nią działa? Pomyśl też o innych, nie tylko o sobie i swoich problemach!
Nic nie odpowiedział, tylko skierował się do drzwi, obejrzał za siebie i wyszedł. Upadłam na kolana i zasłoniłam twarz rękoma. Czy to wszystko się kiedyś skończy?
Marzyłam, żeby Edward zawrócił. Żeby pojawił się w salonie, podszedł do mnie i powiedział, że się mylił. Żeby wszystko było jak dawniej. Chciałam z z nim porozmawiać jak matka z synem. Może udałoby się nam rozwiązać wszystkie problemy i zastanowić nad jego uczuciem do Belli? Tak, żeby nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo z naszej strony?
Wstałam, otrzepałam sukienkę i ze łzami w oczach wybiegłam z domu, kierując się do lasu. Po kilku minutach wampirzego biegu znalazłam się na mojej ulubionej polance. To właśnie w tym miejscu dziewięćdziesiąt lat temu Carlisle oświadczył mi się, a ja go przyjęłam. Od tej pory przychodziliśmy tu świętować rocznice naszego ślubu lub po prostu bez okazji, aby szczerze porozmawiać. Mój blond włosy ukochany nazwał ją kiedyś "Magiczną Polaną" i tak już zostało.
Usiadłam na wielkim kamieniu, podciągnęłam kolana pod brodę i objęłam je rękami. Cały czas rozmyślałam o naszej rodzinie i jej przyszłości.
Carlisle
Siedzieliśmy tak kilka godzin. Nie musieliśmy rozmawiać - rozumieliśmy się bez słów. Wystarczyły nasze gesty i świadomość, że jesteśmy razem i nic nas nie rozdzieli.
Od autorek:
Ten rozdział w całości napisałam ja, Magda, a Emilia podrzuciła pomysł. Jest dużo dłuższy od poprzedniego, zastosowałam również masę akapitów. Za rady dziękuję Esme z bloga esme-carlisle-cullen-my-story.blogspot.com. Następny rozdział dodam pod koniec tygodnia.
PS. Po opublikowaniu rozdziału postaram się dodać anonimowe komentarze, abyście nie musieli się przemęczać :**
Śliczny rozdział i bardzo ciekawy, przez co chce się więcej i więcej! Nie ma za co. ;) Postarajcie się opisywać stroje i miejsca, bo wtedy czytelnik może sam coś sobie wyobrazić i to jest jeden z najniesamowitszych ( jest takie słowo? ) rzeczy w czytaniu! Ogólnie wasz blog jest świetny! ;)
OdpowiedzUsuńPs: Dodałam także dziś nowy rozdział.
Pozdrawiam, Esme. ;*
Spoko Rozdział a najlepsze jest to że mówią do Esme Mama a do Carlisle Tata , Naprawde Super :D Bo w filmie mówią im po Imieniu :D
OdpowiedzUsuńChciałam opisać swoje uczuci ,ale nie mogę. Ponieważ ten blog jak dla mnie ma taką aurę piękna i dobra. Moje słowa by tu nie pasowały Super <3
OdpowiedzUsuń