poniedziałek, 16 lipca 2012

I

Esme

    Tym razem wizja Alice przeraziła nas wszystkich.
    - Alice, gdzie to się wydarzy? - dopytywał Carlisle. 
    Jak zawsze był opanowany.
    - Nie wiem! Widzę tylko drzewa i... - zalękła się
    - Mów! Musimy to wiedzieć. Edwarda nie widzieliśmy dobre 7 dni - mówił Jasper.
    - ...wilkołaki.To ich wina! - mówiła. - Na ich czele stoi największy z nich.
    - To nie może być prawda! -krzyknęłam
    Carlisle objął mnie i zadecydował, że razem Emmett'em, Alice i Jasper'em będą szukać Edwarda.
    - Rosalie, zostaniesz z Esme - powiedział. Jego słowa sprawiły, że poczułam się zbędna.     Nagle przypomniało mi się moje poprzednie życie : Charles, jego liczne zdrady, chora siostra i wszyscy fani z zapartym tchem czekający na moje występy.
    - Wszystko okey? - zapytała Rosalie. Nawet nie zauważyłam, że zostałyśmy same.
    - Tak - odpowiedziałam. Nie chciałam jej martwić. Czułam się okropnie. Przypomniał mi się   Carlisle. Pełen szczęścia, pomocny i...taki kochany.
    - Przepraszam, Rose, pójdę do siebie - powiedziałam.
    - W porządku.
    Weszłam do sypialni i położyłam się na łóżku. Wydawało mi się, że zemdlałam. Gdy się "obudziłam", Carlisle był przy mnie. Wyglądał na zaniepokojonego i załamanego. Gdy zauważył,  że się w niego wpatruje, wymusił słaby uśmiech.
- Gdzie Edward? - zapytałam.
- Niestety...Nie znaleźliśmy go - wytłumaczył.
Sądząc po jego minie prosił, bym mu nie przeszkadzała.
- Alice miała kolejną wizję. Mówiła, że Edward niedługo do nas wróci.
- A co z tym "wypadkiem"? - spytałam.
- Nic. Nie martw się już - posłał mi szeroki, lekko sztuczny, uśmiech.
    Mówiąc to, Carlisle ponownie mnie objął. Czułam się znów bezpiecznie. Był przy mnie mój kochany, wiecznie młody Carlisle Cullen.

Emilia :*


Carlisle

Trochę wcześniej.

    Przebywam obecnie w szpitalu. Skończyłem właśnie "papierkową robotę". Muszę jednak zaczekać do końca dyżur, ponieważ mój zmiennik jeszcze się nie pojawił. Przez ostatnie kilkanaście minut próbowałem sobie wyobrazić moją rodzinę. Moją kochaną rodzinę. To do niej wracałem po całym dniu bycia w pracy. To ona wspierała mnie w chwilach słabości. Dostałem tak wiele za nic. Jestem szczęściarzem mając ją u swego boku.
    Rozmyślania przerwał mi John. To on miał zająć się oddziałem, podczas gdy ja mogłem już iść do domu. Pożegnałem się z kolegą i wyszedłem ze szpitala. Odnalazłem mojego czarnego Mercedesa, wsiadłem i odjechałem. Po krótkiej podróży byłem już na miejscu. Wszedłem szybko do domu, gdyż czułem, że "coś wisi w powietrzu". Nie myliłem się. 
    Alice siedziała na kanapie w salonie. Jej oczy zaszły mgłą. Bez wątpienia nawiedziła ją wizja. Obok siedziała przerażona Esme i Rosalie. Emmett z Jasper'em stali przy oknie.
- Kochanie, co widziałaś?- spytała moja żona.
Dziewczyna opowiedziała o swojej wizji, z której wynikało, że Edwarda spotka coś złego. 
- Alice, gdzie to się wydarzy? - spytałem.
- Nie wiem! Widzę tylko drzewa i... - skuliła się na kanapie. 
- Mów! Musimy to wiedzieć. Edwarda nie widzieliśmy dobre 7 dni - mówił Jasper
- ...wilkołaki. To ich wina! - mówiła - Na ich czele stoi największy z nich.
- To nie może być prawda! - krzyknęła Esme.
Objąłem moją kruchą istotkę. Była taka bezbronna w moich ramionach. Zdecydowałem, że razem z Alice, Emmett'em i Jasper'em pójdziemy szukać Edwarda. 
- Rosalie, zostaniesz z Esme - oznajmiłem i wybiegłem z domu z resztą moich przybranych dzieci. Skierowaliśmy się do lasu. Niestety, nie znaleźliśmy go, więc zrezygnowani wróciliśmy do domu.
Rosalie siedziała w kuchni i czytała gazetę.
- Gdzie Esme? - zapytałem.
- Wydaje mi się, że jest w sypialni - rzekła Rose.
Udałem się do wskazanego mi miejsca.
Moja żona leżała na łóżku z zamkniętymi oczami. Podszedłem bliżej. Esme otworzyła oczy. Spojrzałem na nią i wymusiłem uśmiech.
- Gdzie Edward? - zapytała.
- Niestety...Nie znaleźliśmy go - wytłumaczyłem - Alice miała kolejną wizję. Mówiła, że Edward niedługo do nas wróci.
- A co z tym "wypadkiem"?
- Nic. Nie martw się już - uśmiechnąłem się i objąłem ją. Moja najdroższa wtuliła się we mnie i pocałowała w policzek. Jej szczęście i bezpieczeństwo wynagradzały mi wszystkie trudności i przeciwności losu.


Magda <3




Od autorek:
w związku z tym, że to pierwszy rozdział naszej opowieści, postanowiłyśmy opisać go w dwóch perspektywach. To nasze początki w tym "zawodzie", więc prosimy o wyrozumiałość :)
2 rozdział dodamy jeszcze w tym tygodniu, może już jutro, dlatego wypatrujcie :*

5 komentarzy:

  1. Śliczny rozdział. Pamiętajcie o akapitach, ponieważ są one bardzo ważne i starajcie się robić dłuższe rozdziały. Ogólnie wszystko było świetne i czekam na kolejny rozdział. Jakbyście mogły, to powiadamiajcie mnie na moim blogu o kolejnych rozdziałach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział , ale róbcie dłuższe . :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie ,ciężko ująć to inaczej :)

    OdpowiedzUsuń

Czytam = komentuję.


Dziękuję za każdy komentarz, to wielka radość dla autora, gdy widzi, że jego praca jest doceniona.