Esme
W pewnym momencie poczułam czyjąś rękę na moich plecach. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Alice, patrzącą na mnie z cierpieniem w oczach, z twarzą wykrzywioną w grymasie bólu. Usiadła obok mnie, przytulając mocno.
- Mi też jest ciężko, mamo - odparła.
Przypomniałam sobie naszą wczorajszą rozmowę.
- Tak, to prawda, znam tę kobietę - gdy to powiedział, serce podeszło mi do gardła.Jeszcze mocniej opatuliłam się pościelą - Ale nic bliższego mnie z nią nie łączyło.
- Ona mówiła coś innego.
- Heidi stała się wampirem dwa lata przede mną. Poznałem ją we Włoszech, podczas pobytu u Volturi. Namawiała ich wtedy o wypuszczenie brata, Frederic'a. Pomogłem jej, a ona, w geście wdzięczności, oprowadziła mnie po Volterze i okolicach. Już wtedy na każdym kroku pokazywała mi, że zależy jej na mnie. Kiedy oznajmiłem, że nie czuję tego samego, zniknęła bez śladu. Nikt nie wiedział, dokąd się udała. Odezwała się dwanaście lat później. Wykładałem wtedy na jednym z uniwersytetów w Paryżu. Był późny wieczór, przechodziłem właśnie obok nowo wybudowanego budynku muzeum. Spojrzałem w prawą stronę. Naprzeciwko księgarni stała kobieta ubrana bardzo elegancko. Kobieta, której nie widziałem od przeszło dwunastu lat. Gdy tylko mnie zobaczyła, podbiegła i rzuciła mi się na szyję. Byłem zdziwiony jej reakcją, bo nigdy, nawet wtedy, kiedy mówiła, że jesteśmy dla siebie stworzeni, nie traktowałem jej inaczej niż znajomą - umilkł na chwilę - Esme - ukląkł na jedno kolano, kładąc głowę na moich kolanach - Kocham cię nad życie. Wiesz o tym, prawda? - chciałam odpowiedzieć, lecz coś mnie powstrzymało.
Carlisle czekał cierpliwie, kiedy jednak zorientował się, że siedzimy już kilka minut w zupełnej ciszy, wstał, spojrzał na mnie z cierpieniem i wyszedł z sypialni.
Dopiero po chwili zrozumiałam swój błąd.
W pośpiechu zeszłam z łózka, otworzyłam drzwi, które z wielkim hukiem uderzyły w ścianę, i wybiegłam z domu. Szukałam go kilka godzin. Bez skutku. Zrezygnowana, wróciłam do czterech ścian, myśląc, że może się odezwie.
Ale tego nie zrobił.*
Nagle, wpadł mi do głowy pewien pomysł. Postanowiłam podążać za głosem serca i pobiec nad wodospad - miejsce, które odkryliśmy z Carlisle'm niedawno, podczas jednego ze spacerów wokół wyspy. Od razu przypadło nam ono do gustu, ponieważ porastały i przesłaniały je bujne trawy oraz drzewa kokosowe, dzięki czemu atmosfera stawała się bardziej tajemnicza.
Biegłam bardzo szybko, błagając w duchu, żeby nic mu się nie stało. Nie ma jednoznacznego sposobu na samobójstwo ze strony wampira, powtarzałam w duchu. Wolałam jednak nie ryzykować.
Wodospad szumiał dziś wyjątkowo głośno. Głupia - skarciłam się w myślach - on nie mógł się utopić. Tylko ludzie tak potrafią.
Wiedziałam o tym aż nazbyt dobrze.
Dotarcie na miejsce zajęło mi zaledwie kilka minut. Gdybym wiedziała jednak, że go tam nie znajdę, wolałabym nie zapuszczać się na te tereny.
Owszem, było tu pięknie i magicznie, wszędzie rosły wielkie, kolorowe kwiaty o niesamowitych zapachach, wyżej, na niedużym wzniesieniu, leżały brunatno - szare kamienie, a pomiędzy nimi płynął dosyć duży strumyk, który z szumem spadał do położonego niżej jeziorka, otoczonego z każdej strony krzewami i bujną trawą, jednakże zakątek ten wywoływał wiele wspomnień naszego wspólnego życia. Czułam się przez to jeszcze gorzej.
Moją uwagę przykuła mała karteczka leżąca kilka metrów dalej. Podniosłam ją. To, co zobaczyłam, kompletnie mnie sparaliżowało.
Kartka od Carlisle'a.
"Kochanie, nie martw się o mnie, jestem bezpieczny, wrócę, jak tylko przemyślę kilka ważnych spraw. Pamiętaj, że zawsze będę cię kochał. Carlisle."
Ugięły się pode mną kolana. Usiadłam na trawie, podciągając kolana pod brodę i obejmując je rękami.
Dlaczego cię tu nie ma?
* czcionka z kursywą oznacza w tym przypadku wspomnienie z wczorajszego dnia
``````````````````````````````````````````````````````````````````````
Rozdział należy do krótszych, starałam się skupić nie na rozmiarze, a uczuciach Esme, których jak dotąd było zdecydowanie za mało. Wielkie dzięki za wyświetlenia i tyle komentarzy, kocham Was.
Dedykacje dla : Esme, Charlotte♥ i Anonimowy
Specjalna dla Daga Ring
Dziękuję.
Następną notkę dodam, mam nadzieję, w przeciągu kilku dni.
Pozdrawiam!
Ps. Wybaczcie za utrudnienia, ale zmieniłam lekko początek w 12 rozdziale, żeby wprowadzić jeszcze trochę akcji.
mnie się podoba
OdpowiedzUsuńno i dzięki za dedykację ;)
zapraszam na mój drugi blog , to taki o mnie a nie opowiadanie :
http://stepfromtheroad.blogspot.com/
Dziękuję za Dedykacje , Rozdział Jest Extra , Szkoda że krótki , Z niecierpliwością czekam na Następny :D Pozdr.
OdpowiedzUsuńAż coś mnie ścisnęło w brzuchu, gdy czytałam, że Carlisle gdzieś poszedł. Myślałam, że się rozryczę, gdy Esme czytała ten list! Naprawdę! A nie... Już ryczę. ;( Mam nadzieję, że to nie ma nic wspólnego z tą całą Haidi! Już jej nie lubię.
OdpowiedzUsuńDziękuje za dedykację, no i czekam na kolejny rozdział. ;)
Jak Carlise mógł to zrobić Esme :(
OdpowiedzUsuń