Esme
Naszą rozmowę przerwał głośny stukot do drzwi. Wyjrzałam przez okno. Ujrzałam tylko kobietę ubraną w gruby, skórzany płaszcz. Nie widziałam dokładnie jej twarzy, stała pod parasolem. Czarnym w czerwone groszki. Na ramiona opadały jej lekko pofalowane, jasne włosy.
Zapukała jeszcze raz. Poszłam, by jej otworzyć.
- Pani Cullen? - zapytała.
- Tak, to ja - odparłam .
- Mogę wejść?
- Proszę - odsunęłam się, po czym wskazałam jej drogę do pokoju gościnnego.
Posłusznie szła za mną. Po paru minutach zdecydowała się zdjąć mokre już okrycie. Przyjrzałam się jej dokładnie. Błękitne oczy, nos lekko zadarty...
Ciekawiło mnie, co ją tu sprowadza.
- Jestem w sprawie pani syna - zaczęła lekko zakłopotana - Uczę Jaspera matematyki, z którą dotychczas szło mu dobrze - co jakiś czas sprawdzała, czy nie ma go w pobliżu.
Zapewne Edward znał już cały ciąg rozmowy, toteż przenieśli się do innego pokoju.
- Czy zna pani powód, dla którego zrezygnował z konkursu w ten czwartek? - popatrzyłam na nią z zaskoczeniem.
Śmieszyło mnie jej podejście do tej sprawy. Uważała to za najważniejszą sprawę.
- Nie, nawet nic nie mówił o konkursie.
- Cóż, ostatnio pogorszył się w nauce. W ostatnim teście zdobył tylko 4 punkty na 25 możliwych. Niestety otrzymał ocenę niedostateczną.
Z panią Johns rozmawiałam jeszcze pół godziny. Później, zrezygnowana, odeszła. Gdy była już daleko, wybuchnęłam śmiechem. Jasper wyjrzał zza drzwi. Popatrzył na mnie jak na wariatkę, później powiedział tylko:
- No co? Ten test to była jedna wielka porażka !
- Wiem, wiem. 4 punkty... Cały ty, ile razy pisałeś już ten test?
- Ten drugi raz. To nowość, zmiana programowa.
W tym samym czasie do domu wszedł Carlisle. Postanowiłam powiedzieć mu o "sukcesie" naszego syna.
- Brawo, Jasperku! - powiedział klepiąc go po ramieniu - Wspaniale reprezentujesz naszą rodzinę!
- To ma być sarkazm? - zapytał.
- Nie wiem - powiedział tajemniczym tonem Doktor Cullen.
- Uznam to za pochwałę, tatusiu -dopowiedział uśmiechnięty.
- A teraz idź się pobawić, synku -dodał Carlisle. Miał głos troskliwego ojca.
- Dobrze, tatusiu, jednak liczę na to, że kupisz mi nową zabawkę -powiedział Jasper patrząc na Carlisle z żalem.
-Tak, tak, ale najpierw skończ osiemnastkę po raz dwusetny - nasz syn skinął tylko głową, następnie poszedł do swojego pokoju.
- Trzymam cię za słowo - powiedziałam zaczepnie.
- Ty ? -zapytał.
- Mhm. W imieniu Jaspera.
- Dobrze -odparł.
Carlisle pocałował mnie, po czym powiedział swoim troskliwym głosem :
- Esme, czy mówiłem ci już, że kocham cię nad wszystko, nad całe moje życie? - popatrzyłam na niego przez chwilę. Mój jasnowłosy anioł nie zmienił się od momentu, gdy spotkałam go pierwszy raz. Był czuły, opiekuńczy... Za te cechy kochałam go najbardziej. Kochałam go na wieki.
Od autorek:
Zamieściłam ten rozdział trochę późno, ale dopiero wróciłam z księgarni. Boże, za tym wszystkim do szkoły to trzeba się nalatać :). Nie przedłużając - dzięki za komentarze i wejścia <3
Jak można pisać test drugi raz i mieć z niego tylko 4 punkty?! hahaha! Rozwaliło mnie to. ;d Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńw tym komentarzu wyżej zrobiłam błędy, więc usunęłam
OdpowiedzUsuńco do rozdziału to fajny i ciekawy
już czekam na kolejny ;d
zdziwiłam się ,że Jasper ma tak słabe oceny ;d
4/25 to było piękne :D Kocham wasze opowiadanie !!!
OdpowiedzUsuń