Michael Jackson - Give In To Me
Zegar stojący na metalowym stole z nieskazitelnie czystymi skalpelami powoli odmierzał czas pozostałych mi ośmiu minut, dzielących mnie od wybuchu, a tym samym utracie życia, na którym teraz zależało mi najbardziej. Chciałam wydostać się z tego przeklętego miejsca, raz na zawsze rozprawić się z Heidi, a co najważniejsze, spojrzeć w oczy Carlisle'owi i zapytać go prosto z mostu, o co chodzi. Czy będzie mi to dane?
Siedem minut i trzydzieści cztery sekundy. Trzydzieści dwie sekundy. Trzydzieści sekund.
Nie, nie mogę zabić tego bezbronnego człowieka. On też pewnie ma kochającą go rodzinę i nie zasłużył na śmierć. Tym bardziej na śmierć z rąk wampira.
Zacznij myśleć o sobie. To nie twoja wina, że ten facet znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Czy Carlisle myślał o tobie, gdy zabawiał się z tamtą kobietą? Czy Charles myślał o tobie, gdy bił cię i poniżał na oczach innych ludzi?
Nie.
Wzięłam głęboki oddech, policzyłam do dziesięciu i wstałam. Na początku trudność sprawiało mi ustanie na nogach, były jak z waty, ale kolejny raz powtórzyłam sobie, o co walczę i to mi pomogło. Zrobiłam pierwszy krok. Mężczyzna leżał jakieś pięć metrów dalej, jego klatkę piersiową pokrywała częściowo zaschnięta już krew. Mimowolnie wstrzymałam oddech i zbliżyłam się do niego.
- Niech ktoś mi pomoże! - krzyknął łamaną angielszczyzną. Na pewno był turystą przebywającym na terenie Ameryki.
- Pomocy! - ponowił wołanie.
Nie wiedział, że za nim stoję, leżał na plecach, głową zwróconą w moją stronę.
Spojrzałam na jego twarz. Był bardzo przystojny, ale nie tak jak Carlisle. Miał duże niebieskie oczy, gęste rzęsy, które rzucały długie cienie na czerwonych z zimna policzkach oraz dwudniowy zarost. Prześlizgnęłam się wzrokiem po jego sportowej, dobrze skrojonej marynarce, levis'ach i eleganckich butach, by zatrzymać się na złotej obrączce zdobiącej serdeczny palec prawej ręki.
Pospiesz się.
Drżącą ręką zdjęłam nóż do krojenia mięsa z wiszącej obok półki i podeszłam do owego nieznajomego mężczyzny.
Nieznajomy mężczyzna. Brzmi to obco. Niech będzie Mike.
Tak więc podeszłam do Mike'a, tak, że spokojnie mogłam czubkami moich pantofli dotknąć włosów na jego głowie.
- Aa! - krzyknął i zerwał się na równe nogi. Spostrzegłam, że był dosyć wysoki. - Kim ty jesteś?! Po co ci ten nóż?! CO TY MASZ NA GŁOWIE?!
- Tracisz dużo krwi. Usiądź i uspokój się, a ja postaram ci wszystko opowiedzieć.
Posłusznie spełnił moją prośbę. Zauważyłam, że na jego szyi znajduję się dosyć długa krwawa kreska, zapewne po spotkaniu z jakimś ostrym przedmiotem, pewnie nożem, i wydostaje się z niej pełno gęstej szkarłatnej mazi. Zerwałam z siebie koszulkę i doskoczyłam do Mike'a. Przyłożyłam ją do rany, na co delikatnie zadrżał i uśmiechnął się szeroko, ukazując białe zęby. Jego twarz, a raczej oczy znajdowały się dokładnie na wysokości mojego czarnego biustonosza. Nie spodziewałam się takiej reakcji. Myślałam że mnie odepchnie albo coś w tym rodzaju.
- Niezła jesteś. Rozerwać bluzkę, to naprawdę coś!
- Nie mamy teraz czasu na zachwyty nad moją siłą. Musisz mnie teraz uważnie wysłuchać. Nie mam bladego pojęcia, jak się tu znalazłam, ale to co mam na głowie to urządzenie, w którym jest bomba. Zostało mi sześć minut. Kiedy ten czas się skończy, a ja nie zdążę tego zdjąć, moja głowa wyleci w powietrze. Dlatego potrzebny mi jest klucz, który jest...
- Gdzie?!
- W twoim brzuchu - dokończyłam smutno. Nie chciałam, żeby Mike zginął. Może i znaliśmy się te kilka minut, ale czułam coś dziwnego, nie umiałam tego racjonalnie wytłumaczyć.
- Aha. No to nie możemy czegoś zrobić?! Nie możesz mnie rozciąć, wyjąć go i się uratować?
- Mike, to nie jest takie proste.
- Skąd wiedziałaś, że mam na imię Mike? Nie przedstawiałem się raczej - uśmiechnął się nonszalancko. Podobało mi się jego opanowanie, nawet w ciężkiej sytuacji.
- Yyy... po prostu... zgadłam! - wymamrotałam.
- Te, wróżka?
- Nie, z całą pewnością nie.
Coś gorszego.
Spojrzałam na zegarek. Pięć minut. Moment wybuchu zbliżał się nieubłaganie.
Zerknęłam na Mike'a, który wstał i, kuśtykając, doszedł do stolika ze skalpelami i wziął jeden z nich, duży, lśniący złowrogo. Wiedziałam, że na długo zapamiętam ten widok. Widok przystojnego bruneta, patrzącego na mnie ze współczuciem, trzymającego narzędzie, którym za chwilę miałam popełnić zbrodnię, żeby tylko się uratować.
Tonący brzytwy się chwyta.
Ale ja się żadnej brzytwy chwytać nie chciałam.
................................................................
Dobra, koniec ckliwej notki. Jak widać, jest tego mało, znowu dużo napięcia i nowy bohater, który może mocno namieszać w głowie głównej bohaterki? Co z tego wyniknie? Przekonacie się już niedługo.
Aktualnie, po małym incydencie z pewną graficzką, czekam na szablon, który zamierzam dodać, gdy pojawi się prolog drugiej części. Mam nadzieję, że wyrobię się z czasem.
Już nie zanudzam, notka pod postem jak zwykle długa jak połowa postu, nieważne. Mam natłok myśli i chcę się nimi z Wami podzielić.
Jakieś błędy? Śmiało wytknąć!
Btw. Jakby ktoś chciał pogadać, coś mi powiedzieć, zapraszam na GG (43477401) lub bezpośrednio pod rozdziałem.
Dziękuję za uwagę i do widzenia :**
Hehe, kija w ręce mam, daj adres to podskoczę i pobiję :d Ogólnie rozdział mało "mówi”. Kurde, pod koniec tego rozdziału miałam wrażenie, że ona umrze. A raczej, że ten pierdolony dzieciak wysadzi jej głowę, ale kit z tym. Miłych wakacji. No i weny.
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki ;*
UsuńNie, ona chyb a nie raczej to nie umrze jakby co :>
Ona chyba raczej to nie umrze * - telefon XD
UsuńNie mam zamiaru cię bić, kochana ♥
OdpowiedzUsuńPrzecież to było świetne! I jeszcze jeden dowód, że nie liczy się ilość, a jakość ;)
Ale masz fajny pomysł z tym wszystkim *.*
Ja tam chyba błędów nie zauważyłam :D
"-Wróżka? - Coś gorszego" - mój ulubiony moment ;3
Dzięki, że dodałaś rozdział!
Tony weny ;*
Pierwsza osoba, która dziękuje,że dodałam rozdział :**
UsuńNo pomysły są, ale żeby wena była, to już inna sprawa, przemilczę to najlepiej :*
No wiesz, ja cie już pobiłam, ale ty jeszcze o tym nie wiesz. ;*
OdpowiedzUsuńNie rozumiem Esme. Jeden debil mniej, więc czym się tu przejmować, co? xd Hahaha, żartuję. ;d I ten czarny biuuustonasz. Muhahahha! <3 Zazdrościć tylko naszemu doktorkowi. ;>
Tonący brzytwy się chwyta - raz się topiłam, ale w basenie nie było brzytwy i byłam mała. Hym, dziwne. No dobra, nieważne! xd
Czekam ty me słońce na nn i cię pogonię z nim! xd Całuski dla ciebie i twoich majteczek na skype'ie. xd ;* <3
Ola, Ty cioto :D
UsuńMOJE MAJTKI TO SĄ ZAJEBISTE NO NIE?
Przerwę miałaś długą. To cudo co tu wstawiłaś jest po protu świetne! Mimo, że Cię nie było na blogu to notka nie straciła na swoim blasku. Słońce ona mnie tak wciągnęła, że chciałam więcej i więcej... ;* Mówią, że jak wino poleży dłużej to smak jest lepszy i wytrawniejszy. Może z Twoim blogiem też tak jest? Nie było Cię no nie ukrywajmy długo a jak wróciłaś to 'postawiłaś na stół butelkę świetnego trunku'. Tak jest i nie będę tego ukrywać. Może dłuższe przerwy wychodzą Ci na dobre? Sama nie wiem :c
OdpowiedzUsuńEmocje z tego rozdziału mnie po prostu uderzyły doszczętnie! Opisałaś to świetnie. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy ale podoba mi się! I to bardzo ^.^ Masz też dużego plusa za dodanie piosenki MJ'a ♥
Pamiętaj skarbie że z Twojego bloga mnie nie wykurzysz, oj nie ^^
Jazz ♥
Malwina, spokojnie, oddychaj :)
UsuńMogę być winem a co?!
MJ to legenda, nie mogłoby go tu zabraknąć :C
chyba jednak cię nie pobije. Kazdy ma swoje sprawy koncu no nie? Rozdział mi siie podobał pomijajac że taki krotki :p ten zbok sie na nia patrzył!!! Szczerze mowiac to bylam ciekwa jak taz naszym carlisle´m. Mam nadaieje ze na kolejny rozdział nibede musiala tyle czekac przepraszam za błedy ale jestem na wakacjach i pisze z telefonu ps czytajac tw opowiadanie doszłam do wniosku ze tez musze cos w koncu napisac pozdrawiam eriss
OdpowiedzUsuńSpoko, fajnie, że "zmotywowałam" Cię do pisania:*
UsuńHej, wiesz że twoje rozdziały są wybitne, kocham czytać twe dzieła...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze, te twój Majk jest irytujący :D
Nie będę powtarzać komentarzy powyżej...
xoxo
Luisu_Ann
MAJK TO JEST ZAJEBISTY :*
UsuńDzięki :)
I czekam na rozmowę na gadu skarbie haha :*
fajnie,że dodałaś
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ;d i8 czekam na kolejne
:*
UsuńCzasami przerwa jest dobra - wiem z doświadczenia, bo czasami jak się stęsknię za pisaniem, to po prostu mnie nosi. No i może czekaliśmy długo, ale za to warto było, bo pomijając długość, rozdział po prostu jest cudowne. Dla mnie dalej to "Piła". Cudownie, Esme urodziła sobie małego mordercę. A ja sądziłam, że to moja Heidi z opowiadania jest całkowicie postrzelona... ^^
OdpowiedzUsuńTeraz po kolei. Po pierwsze, podoba mi się wszystko, nawet postać tego biedaka. To takie męskie wykrwawiać się, ale i tak najbardziej interesować się piersiami swojego kata i wybawicielki w jednym. No po prostu w tym momencie Mike całkowicie mnie rozwalił. Po drugie, genialna końcówka i wahanie Esme. Ja nie wiem, co bym zrobiła, gdybym dowiedziała się, że facet mnie zdradził, ale pewnie w pierwszej chwili spróbowałabym dorwać siksę, w tym przypadku Heidi. Najwyraźniej w tym imieniu coś jest, chociaż ta Heidi i tak jest stosunkowo łagodna, przynajmniej w kwestiach seksualnych. Nie jest dziwką, skoro uczepiła się maniakalnie jednego faceta - szkoda tylko, że żonatego, ale cóż poradzić...?
Jedyne za co mogłabym cię pobić to stwierdzenie, że masz mało czytelników. Kochana, ja znam bardzo wielu własnych leni, którzy czytają, a nie komentują (pozdrawiam, jeśli są tutaj takowi ^^), więc spokojnie. Zresztą liczy się nawet garstka tych, którzy są ci wierni. Wierz mi, że czasami lepiej mieć jednego stałego czytelnika - już samo to jest motywujące, a ty masz ich zdecydowanie więcej.
Na koniec chciałabym pięknie podziękować za komentarz na Cieniach Przeszłości. Heidi - no cóż, to jest po prostu moja Heidi. No i dziękuję bardzo, jak najbardziej lubuję się w długich rozdziałach. Specyficzny styl? To zdecydowanie, bo uwielbiam mieszać. Niemniej ciesze się, że ktoś naprawdę to docenia ^^
Pozdrawiam i życzę dużo weny,
Nessa.
Jezu, Jezu, kocham Cię za te długie komentarze :*
UsuńRozdział zajefajny.!! :D Długo czekaliśmy, ale było warto :D Jeszcze przerwałaś w takim momencie. Co będzie dalej.?
OdpowiedzUsuńEsme daa radę.? Na pewno :) Ciekawie czy wybaczy Carlisle' owi.. ; ** .
Czekamy na ciąg dalszy <3
Pozdrawiamy ;*.!
DZIĘĘKI :*
UsuńWreszcie się doczekałam :3
OdpowiedzUsuńTe, wróżka, to było niesamowite!
Czekam an next!
Pozdrawiam!
Te wróżka to już jest epickie :)
UsuńSzablon genialny ;p eriss
OdpowiedzUsuńDziękuję, robiony własnoręcznie dwa dni, ale się opłacało :*
UsuńZapraszam na nową historię Esme i Carlisle'a ^^
OdpowiedzUsuńEsme-Carlisle.blogspot.com
Zapraszam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://eliksir-odrodzenia.blogspot.com/2013/11/rozdzia-osmy.html
Pięęęękny sobie szablon sprawiłaś moja droga :D Ale coś chyba spamownik uciekł :C